Nie od dziś nieziemsko wyrafinowane kable USB „for audio” są jednymi z moich ulubionych obiektów fascynacji w Audiovoodoo. Co prawda muszę lojalnie przyznać, że nie powodują u mnie dreszczy emocji jakie czuje poseł Macierewicz na dźwięk słów „zamach” i „trotyl” oraz palmę pierwszeństwa musi dzielić z kablami SATA „for audio”, ale jednak zawsze.
To znaczy, że dziś znów mam dobry dzień. Nie dość, że do audio, że srebro i inne cudowne składniki, to jeszcze przyśpiesza dźwięk tak, że światło czuje się jak stara, zardzewiała syrenka. Co za cudo!!!