10. lutego 2012 · Możliwość komentowania Ansae – dźwięk miękki jak deszczówka została wyłączona · Kategorie:Audiovoodoo

Łzy wzruszenia zalewają mi oczy a zaskoczenie zapiera mi dech w piersiach. Oto dokonała się rzecz jeszcze nie tak dawno nie do pomyślenia – oto mamy pierwsze, własne, swojskie i na miarę naszych mozliwości Audiovoodoo.
My tym audiovoodoo otwieramy oczy niedowiarkom. Mówimy – to jest nasze audiovoodoo i to nie jest nasze ostatnie słowo.

Co prawda na pierwszy rzut oka szaleństwa nie ma, ot, kilka gniazdek podtynkowych zamontowanych w idiotycznej metalowej obudowie uniemożliwiającą zrobienie tego, co każdy z nas robi z listwą zasilającą – uniemożliwiającą staranne schowanie tego badziewia za szafką.

Jednak któtkie spojrzenie w recenzje natychmiast prostuje nasze obrazoburcze myśli i nawraca na jedynie słuszną nabożność na kolanach wobec doskonałości.

Po pierwsze zasadnicze różnice, wyróżniające ten niesamowity produkt spośród konkurencji:
Producent podkreśla, że w odróżnieniu od układów warystorowych nie wymaga on naprawy w przypadku zadziałania (wystarczy wymienić bezpiecznik). Nierozbieralna obudowa jest wykonana z aluminium i polakierowana na kolor srebrny. Listwa ma również podświetlany na zielono wyłącznik.

Aluminium lakierowane na srebrno i podświetlany wyłącznik to jest coś, co przekona każdego niedowiarka. Ale jakby tego było mało, kolejne bezapelacyjne przewagi nad konkurencją padają jak ciosy Mike’a Tysona:

Od samego początku Power Tower pokazuje, że będziemy mieli do czynienia z brzmieniem bezkompromisowym. Produkt Ansae stawia na przejrzystość i szybkość przekazu. Nie żałuje góry, która potrafi w niektórych nagraniach być bezlitosna do bólu. Bas należy do sprężystych i świetnie kontrolowanych. Dynamika nie pozostawia nic do życzenia. Ansae ułatwia systemowi granie dużą ilością schłodzonego powietrza. Jednocześnie niczego nie upiększa ani nie koloryzuje. Tworzy iluzję muzycznej szczerości, nawet gdyby miała ona nie być zawsze przyjemna. W porównaniu z najdroższymi kondycjonerami wyraźne było zagęszczenie faktury średnicy oraz trochę zbyt szorstkie traktowanie blach perkusyjnych.

Klękajcie narody.

Cena – 2600-4300 zł w zależności od ilości gniazdek. Albo około 15000 zł za największą listwę razem z firmowymi kablami zasilającymi.


Komentowanie zostało zamknięte.